alt

Dysharmonia

Czyli rzecz o tym, co wydawnictwo może, co powinno, a co musi robić. A także o biednych bocianach.

Na początek krótkie wyjaśnienie sytuacji dla niezorientowanych w temacie. Na jedną z kart w świeżo wydanej Ostoi wkradł się błąd, przez co punktacja za nią jest mniej atrakcyjna, niż w założeniu (4 dodatkowe punkty za każdy budynek w większym skupisku zamiast 6). Dotyczy to wszystkich wersji językowych (sama gra nie ma ani linijki tekstu poza instrukcją i pudełkiem), włącznie z polską od Rebela. Gracze zaczęli dopytywać swoich lokalnych dystrybutorów o możliwość wymiany karty na poprawną. Jak wynika z odpowiedzi cytowanych w tym wątku, oryginalny francuski wydawca – Libellud – zaproponował przedruk błędnych kart, ale w bardzo limitowanej liczbie, również dla partnerów lokalizacyjnych. Poszczególne oddziały Asmodee (którego częścią są zarówno Libellud, jak i Rebel) podeszły do sprawy na różny sposób. Na maile od klientów oddziały m.in. w USA, Czechach i Holandii odpowiedziały – z grubsza – że będą dawać znać, jak dostaną poprawione karty.

alt

Natomiast Rebel odpisał, że jako że oryginalny wydawca dostarczy ograniczoną liczbę zastępczych kart, to nie zdecydowali się ich dystrybuować w ogóle.

I wtedy zapłonęły stosy.

Skala problemu

Zacznijmy od tego, że błąd jest niezaprzeczalny, bo karta bociana w obecnej wersji jest po prostu słaba. Co prawda gdyby nie fakt, że w instrukcji pojawiła się poprawna wersja, wydawca mógłby twierdzić że „tak miało być” i trudno byłoby z tym polemizować, ale wciąż – w grze istnieje też inna karta (kot) z bardzo podobnym typem punktacji i ewidentnie lepsza. Nie znaczy to jednak, że Ostoja jest niegrywalna – w żadnym wypadku. Błąd dotyczy tylko nieszczęsnego bociana, używanego wyłącznie w opcjonalnym module duchów przyrody, w którym to module i tak każdy gracz dostaje na start dwie takie karty (i to jawne!), a na dodatek jedną odrzuca. Jeśli więc jest się świadomym błędu, można spokojnie o nim pamiętać i grać w pełni zgodnie z oryginalnymi założeniami. Co więcej – tu już moja prywatna, być może kontrowersyjna opinia po 5 rozgrywkach – cały moduł duchów przyrody jest grze średnio potrzebny, bo I TAK nie są one świetnie zbalansowane, a w ŻADNYM stopniu nie dodają rozgrywce głębi – ot, inaczej (w niewielkim stopniu) działające karty punktacji.

alt

Zwróćmy uwagę, że zarówno Libellud, jak i inne pododdziały Asmodee oficjalnie nie umieściły na razie żadnej erraty ani nawet nie ogłosiły nigdzie, że na karcie jest błąd*. Przynajmniej w obecnej chwili nie znalazłem takiej informacji ani na BGG, ani w social mediach, ani np. na stronie Libellud. Na razie o planach wypuszczenia ograniczonej liczby zestawów naprawczych wiemy tylko z maili, które otrzymali dopytujący się gracze. Nie wiem i nie chcę wnikać, czy jest to decyzja odgórna, czy po prostu żaden z krajowych wydawców nie chce wyskoczyć przed szereg – ale tu widzę potencjalny zgrzyt. Jeśli się wie o błędzie, zwłaszcza relatywnie łatwo naprawialnym, warto poinformować o nim klientów jak najwcześniej.

*to się zdezaktualizowało, przynajmniej w odniesieniu do Rebela. Wciąż – trzeba wiedzieć, gdzie szukać (i że szukać trzeba).

Postawa wydawcy

Mleko się jednak rozlało, błąd znaleziony, trzeba zatem zaproponować jakieś rozwiązanie. Gdyby każdy nabywca miał otrzymać zmienioną kartę, sytuacja byłaby idealna – choć uczciwie przyznam, że mi by się nawet nie chciało o nią zwracać. Ostoja jest grą o na tyle szerokiej grupie docelowej, że przypuszczalnie całkiem wysoki odsetek graczy nigdy się nie zorientuje, że jest tam jakikolwiek błąd. Tym niemniej trochę mnie dziwi reprint wyłącznie bardzo ograniczonej liczby kart, bo nie mam poczucia, żeby szerszy dodruk był dla oryginalnego wydawcy o wiele wyższym kosztem (to w końcu 1 karta na egzemplarz!). Zupełnie czymś innym jest natomiast dystrybucja, ale tutaj wracam do tego, że moim zdaniem większość graczy (świadomie lub nie) sobie odpuści.

Rebel podjął decyzję, że w takim razie w ogóle nie zamierza dystrybuować poprawnej karty. Można się na to zżymać, ale pomijając „małą szkodliwość społeczną” samego błędu, warto postawić się na chwilkę w ich sytuacji:

  • błąd pojawił się wcześniej, nie wynika z kiepskiego procesu lokalizacyjnego
  • oryginalny wydawca częściowo umywa ręce (ograniczony dodruk to imho rozwiązanie dla #nikogo)
  • …nie chcą tworzyć precedensu?

Bo prawda jest taka, że błędy w druku – dalece poważniejsze – zdarzały się, zdarzają i zdarzać będą. Patrzę na swoje półki i widzę niejeden przykład. Władca Pierścieni LCG od Galakty – rzadkie, ale jednocześnie poważne błędy zmieniające treść niektórych kart. Clash of Cultures od Portalu – duża nieścisłość na karcie pomocy (i nie tylko.) Szarlatani z Pasikurowic od G3 – kiepskie i budzące wątpliwości tłumaczenia kart wydarzeń. W żadnym z tych przypadków nie były dosyłane zestawy naprawcze, żaden nie przeszkadza mi bawić się tymi grami.

Tak czy inaczej, po decyzji Rebela rozgorzała drama. Padły słowa o traktowaniu Polaków jako klientów drugiej kategorii, o bojkocie konsumenckim, wzywaniu UOKiKu, a świadkowie twierdzą nawet, że o marszu z pochodniami na Gdańsk.

alt

Klient w krawacie jest mniej awanturujący się

Nie chcę tutaj jakoś bardzo bronić Rebela, bo pewnie ich decyzja nie jest najszczęśliwsza. Problem w tym, że uniwersalnie dobrej nie widzę. Oczywiście mniejszym złem byłoby zastosowanie tej samej strategii, co inni partnerzy Libellud, ale w sytuacji gdyby zapasowe karty jednak się skończyły, i tak by było źle. Ba, informując o tym że kart może zabraknąć, nie brzmią profesjonalnie. Biorąc pod uwagę rachunek zysków i strat, po prostu nie dziwię się zanadto takiej, a nie innej decyzji. Nie jest idealna, jako klient sam chciałbym otrzymać produkt bez wad, ale daleki jestem od kamienowania. A jako osoba, która sama pracuje w wydawnictwie, a kiedyś mniej lub bardziej zawodowo pomagała wyłapywać błędy również innym wydawcom, po ludzku rozumiem. 3 lata temu zresztą (kiedy jeszcze nie pracowałem w Lucky Duck Games) wybuchła nieco podobna (choć w szczegółach mocno inna) drama o niejasne zapisy w instrukcji Calico. Pisałem tak wówczas, powtórzę i teraz: osobiście polecam więcej czasu poświęcać na granie, a mniej na oburzanie się w internecie. To zdrowsze!

Niektórzy pewnie zwrócą uwagę, że to zgadzanie się na bylejakość i w dłuższej perspektywie szkodzi klientom. Tylko że tak jak już wspominałem – błędy w druku znane są od lat. Różne, nie zawsze optymalne z punktu widzenia graczy rozwiązania – również. A jednak rynek się wciąż rozwija, a sytuacji, w których jakieś wydawnictwo całkowicie olewa problem z niegrywalnym produktem, w naszej branży jest na lekarstwo. Bo też i w przypadku planszówek jest o to po prostu trudniej; tu nie wystarczy wgrać aktualizacji na Steamie, żeby coś naprawić. Jak dla mnie największym grzechem wydawnictwa w sytuacji takiej błahej bądź co bądź pomyłki jest brak komunikacji. O to przyczepiałbym się bardziej, niż o brak możliwości dostania poprawionej karty.

alt

Bojkotowanie Ostoi czy też całego wydawnictwa nie posłuży nikomu. Nie mam zresztą wątpliwości, że mimo szumnych zapowiedzi o „głosowaniu portfelem” i głośnemu oburzeniu w internecie, popularność gry wiele nie ucierpi. Natomiast osobom, które rezygnują z zakupu z powodu tej jednej karty, powiem tylko: nie idźcie tą drogą. Ostoja jest świetna, kompletnie nie potrzebuje tego całego modułu, a nawet jeśli – nie jest to nic nie do przeskoczenia. A jeśli boicie się owego mitycznego niezbalansowania – dodam tylko na koniec, że niejedna gra doczekała się zmian w mechanice w reedycjach wydanych po latach. Jeżeli Ostoja zostanie evergreenem i kiedyś doczeka się reedycji, to czuję, że te duchy i tak się zmienią 😉